Ciekawe. Narkotyki na takich miejscowkach to bardzo często problem. W Grecji anarchisci tez mieli problem z dilerami.
Informacje ze świata
Newsy
G*ngusy
-p*licja
– jedna koalicja.
Tzw. "narkotyki" to nie problem kryminalny, gdy jest się A.C.A.B. – natomiast zdrowotny i społeczny. Problemem jest przemoc wynikająca z walk o terytorium. Proszki to lukratywne dobro i przy możliwości+sensie spekulacji nimi, wyzwala w ludziach odruchy z bieguna przeciwstawnego zachowaniom pokojowym.
Christiania już (nie)raz przechodziła temat: http://en.wikipedia.org/wiki/Bullshit_Motorcycle_Club#Dissolution_and_legacy ,
w ateńskiej Egzarchii rozwiązano to bez policji (oi!): http://www.keeptalkinggreece.com/2014/03/26/exarchia-kidnapping-anarchists-snatched-drug-dealers/ ,
niepokoje bywały też na Kreuzbergu, lecz nie widzę doniesień o ofiarach.
Problemem jest przemoc wynikająca z walk o terytorium.
Zaryzykuję śmiałą tezę, że do rozwiązywania takich problemów potrzebne jest państwo.
Hmm, mogę pisać za siebie, ale mnie państwo rozczarowało, mimo dobrej woli. Nie mamy uniwersalnych, doskonałych recept. Cierpimy, frustrujemy się; Nobel/Fields za rozwiązanie czeka.
Państwo, zwłaszcza polskie, oczywiście rozczarowuje w wielu kwestiach, jak policja, ochrona zdrowia, edukacja itp., głównie przez niedofinansowanie i zarządzanie przez idiotów. Ale nie oznacza to, że nie da się tego zrobić dobrze. Takiego państwa Tobie i sobie życzę.
Wytłumaczono raz, iż walka o takie dobre, zdrowe, fajne państwo dla dobrych, zdrowych, fajnych ludzi – prawdopodobnie będzie opłacona krwią. Stąd niejednoznaczny stosunek do dwóch inicjatyw narodowych konserwatystów z PiS:
- parlamentarna Komisja ds. Badania Wpływów Rosyjskich (traktuję jako symbol wpływów w ogóle),
- przedmiot szkolny Historia i Teraźniejszość (czyli historia najnowsza, włącznie z tą, która pozostaje utajniona – ekwilibrystyka).
Potem pozostanie gigantyczne, wielopokoleniowe przedsięwzięcie uzdrowienia mentalności ludzkiej, odrzucenia Homo sovieticus. Poseł postpolityczny Janusz Palikot (znałem z trzeciej ręki) z Komisją Przyjazne Państwo – wiemy, jak chętnie im pomagano. Inna kwestia – nie tylko dla mnie paląca od dekad: mieszkalnictwo; w aktualnej kadencji Parlamentu via Mieszkanie+ – NIK to prześwietlił i też wskazał głównych hamulcowych: chłopstwo (KOWR) i trepstwo (AMW). Może to jest metoda i dla nas: państwo w państwie, a`la historyczne ordynacje rodowe lub wolne państwa stanowe? Prosty przykład: jeśli Jola Brzeska rzeczywiście została "uciszona" zleconą, okrutną śmiercią, wówczas stronie społecznej wypowiedziano otwartą wojnę; jaśniepanowie M.M. czy H.M. jako "niewojskowa siła żywa" powinni "przelecieć się Embraerem w ciągu dwóch miesięcy" (w moim mieście tak właśnie się stało z jednym szwarccharakterem dzikiej reprywatyzacji – przestał oddychać). Sorry za toxic, lecz daję znać o kontekście swoich poglądów – nie zawsze takimi były – pozostają ukonstytuowane. Chciałbym, żeby było inaczej. Trzymam kciuki za wszystkich ludzi dobrej woli, którzy wciąż dostrzegają inne drogi. Pozdrowienia!
Wręcz przeciwnie, to państwo generuje takie problemy. Ateńska Exarchia pokazuje jak sobie radzić z problemem dilerów.
Państwa rozwiązały problem z narkotykami? Najbliżej jest chyba Singapur z karą śmierci za nawet posiadanie jointa, ale czy tędy droga?
Nie tędy, ale państwo nie dopuszcza do totalnego chaosu spowodowanego porachunkami gangów narkotykowych
Hej, sorry, ale w innych komentarzach tutaj masz przykłady, kiedy państwa (pewne ich segmenty) właśnie najwyraźniej same podsycały wojny gangów. Nie ma prostych recept, a ludzie nie są święci po żadnej stronie barykady. Mnie wyjątkowo razi hipokryzja, łamanie podstawowego zobowiązania, dlatego jestem dumnie A.C.A.B., choć skonfrontowany z problemem (wcześniej zainwestowałbym w streetworking) nie potrafiłbym pewnie zrobić wiele więcej, niż ekipa z Egzarchii – gnat do łba i wyp...jcie.
Państwa nie są idealne, ale takie komuny jak Egzgarchia czy Christiania stanowią jaki ułamek promila ludzkości? Sądzę, że nie poradziliby sobie z nawet większą bojówką neofaszystowską. Istnieją tylko dlatego, że jakieś państwa pozwalają dzieciakom się pobawić w anarchię. Może za paręset lat ludzie będą żyć bez granic w komunach, ale na razie nie są do tego gotowi. Konieczny jest etap pośredni. Marks to rozumiał, Bakunin nie.
Szczerze pisząc, bez urazy oczywiście, dla niżej podpisanego argument o popularności nie jest argumentem. Wątpliwości, czy to po myśli Zasad Szmeru, lecz w toku dziejów zacząłem orbitować ku elitaryzmowi/awangardyzmowi – wcale nie jest tak, że opinia większości jest słuszna. Potrzebujemy lepszych punktów odniesienia (trzymam kciuki za merytoryczność, racjonalizm), które nie rodzą autorytaryzmów. Lepiej anonsować to otwarcie, gdyż "cnota krytyki się nie boi". Ad rem, jest i inne podejście, starsze od Christianii – Auroville (nb. pod auspicjami UNESCO):
Fakt, że tymczasowe strefy autonomiczne są tolerowane przez "władzę" (tzw. ciche przyzwolenie), jest tak samo prawdą jak to, że niektóre terytoria ukonstytuowane muszą posiadać protekcję, e.g. najstarsze europejskie: republika – San Marino, teokracja – Watykan. Nie trąbi się o tym przez wzgląd na dyplomację lub wartości wyższe – jednak lepszy jest świat, gdy "idee bronią się same". Niejednx z nas walczy o to, by się nie dać cynizmowi.
Tak tak, wiem, że popularność to żaden argument, ale nie chodziło mi o to, że organizacja społeczeństw w państwa jest popularna bo jest moralnie czy ekonomicznie lepsza, tylko dlatego, że każdy niezajęty przez jakieś państwo kawałek ziemi prędzej czy później będzie podbity przez jakieś państwo. Zdarzają się takie twory jak ta Christiania, Watykan, San Marino, ale istnieją tylko przez to, że jakieś inne państwo się nimi opiekuje, jak napisałeś. Zresztą jak podjąć się większej inicjatywy, jak budowa kolei, bez organizacji państwowej? Co do szczytnych ideii, lepszych punktów odniesienia, nie popadania w cynizm, unikania autorytaryzmu itp., to niestety na obecnym etapie historii w to nie wierzę. Socjaldemokraci w Finlandii doprowadzili do tego, że u władzy są faszole. Postęp następował tylko na drodze brutalnych rewolucji. Jeśli państwo nie weźmie bezwzględnie faszyzmu za pysk, to to brunatne gówno będzie się stale odradzało. Czego dzisiejsza Europa jest dobrym przykładem, niestety.
Gdzie? W Ameryce Południowej czy Meksyku to jest poważny problem, tamte państwa problemu nie rozwiązały. Niech zgadnę - bo władza skorumpowana, jakby była fajniejsza to byłoby lepiej? Szkoda, że ta fajna władza zdaje się nie istnieć a jak istnieje to masz właśnie Singapur i karę śmierci.
Zatem rozwiązaniem ma być anarchia, lessefairyzm i dziki zachód?
Anarchia i lesseferyzm się wykluczają, więc nie mam pojęcia o czym piszesz.
Nie mam na myśli lesseferyzmu w ścisłym, historycznym sensie, tylko pozostawienie społeczeństwa takim naturalnym procesom jak właśnie walki gangów, bez regulacji ze strony państwa.
No to chcesz Singapur z karą śmieci za posiadanie jointa zatem? Czy skorumpowany Meksyk? Czy idealne, fajne państwo, czyli z definicji oksymoron bo państwo jest po to, by wyzyskiwać i tłamsić jego obywateli? Nawet tego spokoju nie potrafi utrzymać, pomimo utrzymywania bardzo drogiej i nieefektywnej biurokracji jak i znaczącego aparatu przemocowego w postaci policji. Policjant prędziej uderzy pokojową protestującą niż będzie kozaczył do mafiozów narkotykowych.
Policjanci to chuje, ale nic lepszego nie wymyślono. Chyba że jesteś jakimś konfederatą i wierzysz, że jak będziesz miał broń to się jak kowboj obronisz sam. Nie wyobrażasz sobie jaki chaos by istniał bez państwa. Już widzę jak neofaszyści pozwoliłyby istnieć takim anarchistycznym komunom. Może państwo kiedyś nie będzie potrzebne, ale na to ludzkość potrzebuje etapu przejściowego pewnie setek lat. Komuniści słusznie nazywali anarchizm "dziecięcym zaburzeniem".
A pierdolenie. Zapatyści i Cheran falsyfikują twój pogląd. Samo to, że sądzisz że Anarchizm to komuny wystarcza, by stwierdzić że nie wiesz o czym piszesz. Rożawa również jest inspirowana myślą w pewnym stopniu Anarchistyczną, a przynajmniej wolnościowo socjalistyczną i ciągle istnieje - żyje tam kilka milionów osób. Historycznie to właśnie "koledzy" z lewej w postaci marksistów-leninistów zaszkodzili anarchistom bardziej niż faszyści.
Spróbuję Was pogodzić: niestety każde ze stronnictw dało przykłady w obie strony. Przepracowujemy to jak wyuczoną bezradność/raka cynizmu i szukamy lepszych, replikowalnych wniosków. Jeśli nie ilościowo ("czy Somalijczycy wiedzą, że realizują jakąś doktrynę polityczną?"), to może chociaż kontekstowo ("nie konsumujesz, to i nie eksploatujesz")?
Wyelaboruj, bo niestety to wygląda dla mnie na jakiś bełkot.
- System, hierarchia, autorytaryzm – popełnia błędy (zdaniem @ – immanentnie, tak musi być z natury rzeczy, Platon w "Państwie" p...lił głupoty) i nie zarządza dobrze relacjami, zasobami, przestrzenią.
- Strona społeczna, lud, masy, kolektyw – także popełnia błędy (zdaniem elitarystów – immanentnie, tak musi być z natury rzeczy, Kropotkin w "Pomocy wzajemnej" p...lił głupoty) i nie zarządza dobrze relacjami, zasobami, przestrzenią.
Jeśli żadne z rozwiązań nie działa uniwersalnie dobrze, zaś w dodatku oba mają niepomyślne tendencje, wręcz regres skuteczności, to masz wtedy tzw. wyuczoną bezradność, fatalizm, defetyzm, wypalenie, rezygnację, desperację.
Potem okazuje się, że niektórzy ewoluowali na przykład tak: http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81ukasz_Siemi%C4%85tkowski – ja lubię i "Ojca Chrzestnego", i filmy Tarantino z "Pulp Fiction", ale to jest ni mniej ni więcej odtworzenie przemocowej hierarchii, do czego w przypadku dawnego idealisty potrzebny jest zastrzyk cynizmu – "rzucam to, od dziś jesteście przedmiotami". Nie wiem, czy nie nieco mniej skrajnie z exPPSowcem Piłsudskim. A ten typo to już czysty Frankenstein: http://pl.wikipedia.org/wiki/Eug%C3%A8ne-Fran%C3%A7ois_Vidocq .
Częsty argument w dyskusjach – Somalia, tzw. failed state; ani Singapur, ani Zapata – dominuje leseferyzm czy wspólnota pierwotna? Od czego to zależy? Czy czegokolwiek może nas to nauczyć?
Somalia ma policentryczny system prawa, jak ci upadł rząd to osoby znajdujące się bliżej przemocy utworzyły swoje de facto państwa i tam sobie rządzą, więc pierdolisz. W ogóle przepraszam, ale okropnie piszesz i chuj wie o co ci chodzi.
Funkcja idzie przed formą, lecz właśnie dlatego jestem zdystansowany do przeciętnego @/punka – niestety, mój standard dyskusji to debata akademicka, oksfordzka; nic niżej.
Ostatnio, kiedy się tym interesowałem, to w Somalii wyłaniali się co najwyżej lokalni watażkowie (ponoć kontrolujący np. piractwo w Zatoce Adeńskiej), natomiast nie regulowali ludziom kwestii życia codziennego i ogólnie nic pewnego. Przypuszczam, że jak się im nie wchodzi[ło] w interesy, to nie musiałeś mieć z nimi do czynienia – w przeciwieństwie do Haiti, gdzie ludzie uciekają z miasta, a gangi przejęły ulice.
Świeższa pracka:
korespondencja historyczna:
niestety, mój standard dyskusji to debata akademicka, oksfordzka; nic niżej.
Nie. Po prostu miotasz się i bełkoczesz.
Ostatnio, kiedy się tym interesowałem, to w Somalii wyłaniali się co najwyżej lokalni watażkowie (ponoć kontrolujący np. piractwo w Zatoce Adeńskiej), natomiast nie regulowali ludziom kwestii życia codziennego i ogólnie nic pewnego.
To coś słabo się interesowałeś: https://en.wikipedia.org/wiki/Xeer
Nie dyskutujesz z dobrymi intencjami i kłamiesz bądź specjalnie jesteś ignorantem.
To coś słabo się interesowałeś: https://en.wikipedia.org/wiki/Xeer
Nieporozumienie: tradycyjne, plemienne systemy sprawiedliwości to nie dyktat, kaprysy watażków ("warlords"), ani autorytarystów (np. przeciwko proszkom czy obyczajowe).
In xeer, crimes are defined in terms of being transgressions against property rights. Justice is directed in the form of material compensation to the victim. [...] There is no concept of imprisonment under xeer. [...] In each case, the goal is to reach consensus between the parties. Arbitration traditionally takes place under a large tree, and the mediators ask each of the parties to submit to the ruling of the judges.
Podane w Wiki zasady notują występki z poszkodowanymi; wyjątek to kwestie aranżacji małżeństw.
Nie dyskutujesz z dobrymi intencjami
Przeciwnie.
Po prostu miotasz się i bełkoczesz. [...] kłamiesz bądź specjalnie jesteś ignorantem.
Last warning – zmień ton, kolego, albo przestaną mi się wyświetlać twoje wpisy.
Ktoś, w tym przypadku męska starszyzna narzuca patriarchalny, policentryczny system prawny. Kobiety mogą wnieść sprawę wyłącznie jak mężczyźni z ich rodziny się zgodzą. To jest bardzo autorytarne. To są aturytaryści. Jeśli tego nie widzisz to nie ma sensu z tobą dyskutować. Nie będę cię uczył czytania ze zrozumieniem.
OK, przyjmuję korektę i argument – z jednej strony konsensualność, nierepresyjność i brak inwazji w prywatność, z drugiej twardy patriarchalizm i arbitralne prawo do sprawiedliwości. Czyli Somalia nic unikalnego sobą całościowo ani trwale nie reprezentuje – takie terytoria plemienne w wersji light (czytam, że ten xeer jest wcześniejszy od islamu), może z powodu dostępu do morza (takie obszary często są jakoś "luźniejsze") – miałem to przeczucie. Zatem należy się wycofać w kontekstowość – wybrane aspekty życia działają wolnościowo. Nie zobaczyłem dowodu, iż watażkowie przejęli rolę tych sądów plemiennych od starszyzny, ale może proporcje zmieniają się zależnie od wielkości osiedla; jeśli wartościować, to rozumiem, że xeer jest mniej autorytarne – represją za bojkot patriarchatu byłby ostracyzm, może banicja. W mahometanizmie byłaby fatwa i może zabójstwo honorowe, zaś w outlawie – różnie.
Tak czy siak - z ideologią postulowaną przez lewicowych wolnościowców wspólnego to nic nie ma. Naiwna, nominalna bezpaństwowość nie implikuje braku przymusowej hierarchii.