Nestor Machno to ikona globalnych anarchistów. A jak pamięta o nim Ukraina? Odwiedziliśmy jego rodzinne miasto i krewnych
„Mój dziad ze strony mamy to był starszy brat Nestora” – wylicza Jurij, gdy siadamy w piwnicy, która od ponad dwóch lat jest jego domem. Rosyjska inwazja pogrzebała pomysł Jurija, by z Paryża sprowadzić prochy człowieka, który ponad sto lat temu stworzył tu własne niepodległe państwo.
Antonina Palarczyk - Tygodnik Powszechny
Antonina Palarczyk
z Hulajpola (obwód zaporoski, Ukraina)
30.07.2024
Czyta się 8 minut
Facebook
X
Messenger
WhatsApp
Email
Podziel się
Pomnik Machna w centrum Hulajpola. Marzec 2024 r. // Fot. Antonina Palarczyk
Pomnik Machny w centrum Hulajpola. Marzec 2024 r. // Fot. Antonina Palarczyk
Choć niedawno, na początku lipca, niezauważenie przemknęła 90. rocznica jego śmierci, Nestor Iwanowicz Machno to postać, która w Ukrainie wciąż budzi emocje. Na świecie traktowany jest jako ikona anarchizmu. Tutaj dla jednych to bohater walki o wolność. Dla innych: zdrajca, który przyłożył się do pogrzebania nadziei na niepodległą Ukrainę. Zależy, kogo zapytać.
Także wśród żołnierzy Machno ma dziś oddanych zwolenników: znajdują w nim inspirację dla swojej własnej wojny, za ich swobodę.
Odwiedziłam Hulajpole na Zaporożu, gdzie się urodził, aby poszukać jego śladów. Oraz jego krewnych.
Hulajpolska republika
Kim był? Urodzony w 1888 r., dorastał w biedzie. Oraz w niechęci do klasy „wyzyskiwaczy”. Mając 18 lat, dołączył do Związku Biednych Chłopów – tajnej organizacji anarchistycznej, działającej w tym zakątku carskiego imperium. Pojawiła się na początku wieku XX – jako jedna z zapowiedzi rychłych wstrząsów.
Ukraiński żołnierz w przygranicznym obwodzie ługańskim. Wschodnia Ukraina, 19 lutego 2022 r. Fot. AP/Associated Press/East News /
Atak na Ukrainę
Wojciech Pięciak
Za geopolityczne decyzje Putina rachunek płacą ludzie. Jak ci z miasteczka, które może przejść do historii jako „ukraińskie Gliwice”. Co ich czeka? Co nas czeka?
W jej szeregach 18-latek zaczął wdrażać ideę rewolucji. Początkowo zajmował się napadami na lokalnych bogaczy (dla niego nie był to napad, lecz ekspropriacja). Policja rozbiła ich grupę w 1908 r., a Machno wraz z innymi, którzy pozostali przy życiu, trafił do aresztu. Sądzony za zabójstwo policjanta, szubienicy uniknął dzięki sfałszowanemu aktowi urodzenia (wedle którego był nieletni). Dostał 10 lat.
Gdy rewolucja lutowa w 1917 r. obaliła carat, został zwolniony. Wrócił do Hulajpola, gdzie rozpoczął się nowy rozdział w jego życiu: zaczął gromadzić oddział zbrojny. Tak skutecznie, że w szczytowym momencie armia Machny liczyła niemal 100 tys. ludzi, zrekrutowanych wśród chłopów. Na swych sztandarach pisali: „Wolność albo śmierć”.
Wraz z armią powstała anarchokomunistyczna republika ze stolicą w Hulajpolu. Walczyli ze wszystkimi: z okupacyjnymi wojskami niemieckimi i austro-węgierskimi, z białymi i petlurowcami. Z czerwonymi na zmianę walczyli i się sprzymierzali. Właśnie to przyniosło mu oskarżenie o dołożenie swojej cegiełki do pogrzebania ukraińskich nadziei na niepodległość. Jego zaufanie do bolszewików okazało się skrajną naiwnością: ci rozbili siły Rewolucyjnej Armii Powstańczej Ukrainy, co przyniosło kres hulajpolskiej republice.
Zmarł w 1934 r. na emigracji w Paryżu. Miał dopiero 45 lat – zabiła go gruźlica.
Spotkanie w piwnicy
Dziś Hulajpole to miasteczko-widmo: od ponad dwóch lat tylko kilka kilometrów dzieli je od rosyjskich pozycji. Trudno o nietknięty budynek. Wojna wygnała większość mieszkańców. Z rzadka poboczem przemknie jakiś cień. Lub zaszczeka bezpański pies, którego właściciele dawno stąd uciekli. Życie tli się głównie w piwnicach: dają schronienie, przynajmniej przed niektórymi rodzajami pocisków i bomb.
Kamala Harris podczas kampanii w Milwaukee w stanie Wisconsin. 23 lipca 2024 r. // Fot. Daniel Steinle / Bloomberg / Getty Images
Kamala Harris zmierzy się z Trumpem. Czego możemy się po niej spodziewać? Dlaczego lubi ją pokolenie Z?
Jan Smoleński
W polityce zagranicznej można spodziewać się po niej kontynuacji tego, co zaczął Joe Biden. Jako wiceprezydentka Harris umacniała więzi atlantyckie, podzielała pogląd, iż Rosja zagraża porządkowi światowemu, i wykonywała gesty świadczące o jej wsparciu dla Ukrainy. Jej niemal pewna nominacja sprawia, że wielu polityków z Europy oddycha z ulgą. A co sądzą Amerykanie?
Schodzę do jednej z takich piwnic. U wejścia strzegą jej dwa psy; leżą pod daszkiem z blachy falistej. W środku mruczy telewizor. Na jednym z łóżek ustawionych pod ścianą kot zwinął się w kłębek. W półmroku rysują się sylwetki. Wśród nich: Jurij Iwanowicz Grom.
Jurij ma niebieskie oczy i jest spokojny niemal tak, jak stojący całkiem niedaleko, w centrum, pomnik Nestora Machno – jego krewniaka.
– Mój dziad ze strony mamy to starszy brat Nestora – wylicza, gdy siadamy na wolnym łóżku. – Omelko, czyli Omelian Iwanowicz, jeden z piątki rodzeństwa Nestora. Poza Omelkiem byli też Polikarp, Sawielij, Grigorij i Nastia. Moja mama urodziła się w 1917 r., kiedy zaczęła się rewolucja lutowa. I kiedy Nestor został zwolniony z więzienia w Moskwie.
On przyszedł na świat w 1960 r., gdy Nestor od dawna leżał na paryskim cmentarzu Père-Lachaise. Właśnie ten fakt nie dawał Jurijowi spokoju: latami zbierał dokumenty, starał się o powrót szczątków Nestora do ojczyzny i powtórny pochówek. Na cmentarzu przy ulicy Sobornej w Hulajpolu. Obok jego rodziców, Iwana Rodionowicza i Eudokii Konstantinowny.
– I obok mojego dziada Omelka i mojej babci, która, swoją drogą, żyła 109 lat, Warwara Petriwna z domu Harenko – Jurij wylicza bez zająknienia. – Obok brata, najstarszego Polikarpa.
Rosyjska inwazja pogrzebała pomysł sprowadzenia prochów Nestora. I przekierowała życie Jurija na inne tory: od ponad dwóch lat priorytetem jest przeżycie w ostrzeliwanym miasteczku. I zapewnienie sobie jako takich warunków w blokowej piwnicy.
Jurij Grom. Marzec 2024 r. // Fot. Antonina Palarczyk
Jurij Grom. Marzec 2024 r. // Fot. Antonina Palarczyk
Machnowszczyzna w powietrzu
Choć Hulajpole i miejscowości, które mijam w drodze z Zaporoża, stolicy obwodu, w dużej mierze leżą w takich samych gruzach, jak miasteczka na donieckim czy charkowskim odcinku frontu, to jednak atmosfera na odcinku zaporoskim zawsze odznaczała się czymś wyjątkowym.
– To machnowszczyzna w powietrzu – uśmiecha się Jurij. – Nasza duma. Wielu miejscowych chłopaków zaciągnęło się do armii, żeby bronić kraju.
Jurij ani myśli wyjechać – podobnie jak wielu starszych ludzi zamieszkujących przyfrontowe miejscowości.
– To moja ojcowizna, tu się urodziłem i umrę – tłumaczy. – Córka wyjechała w spokojniejsze miejsce, do Dniepra. Niedawno dołączyła do niej żona. Proponowały mi, ale się stąd nie zbieram. Jestem, rzecz jasna, patriotą, ale Ukraina jest wielka i przez to różna. Inny jest wschód od zachodu, wszędzie tam można spotkać miłość do tego kraju. Jest też lokalny patriotyzm. Mam moją malutką ojczyznę, Hulajpole. Może to nawet trochę abstrakcyjne, nie umiem powiedzieć, co tak konkretnie w tym kocham. To jest we mnie.
Futbolist z Siergiejem, obwód odeski, 28 kwietnia 2024 r. // Fot. Antonina Palarczyk
Wytropić i zestrzelić rosyjski dron to sztuka. Nikołaj ją opanował. Autorka „Tygodnika” obserwowała pracę jego ekipy nad brzegiem Morza Czarnego
Antonina Palarczyk
Swój karabin maszynowy dostał z Ameryki, termowizor od Polaków. Doświadczenie zdobył sam. Mówi, że szaheda zestrzeli z 2-3 kilometrów. Jego mobilna grupa należy do najskuteczniejszych w zwalczaniu dronów kamikadze.
Jurij: – Myślę, że każdy okres ma swoich bohaterów. Machno mógł być bohaterem tylko wtedy. Nie wyobrażam sobie jego na miejscu na przykład Stepana Bandery. Ówczesne warunki pozwoliły znaleźć się ludziom o naturze rewolucjonisty na właściwym miejscu. Kiedyś, dla sowieckiej władzy, machnowszczyzna to był synonim bandytyzmu. Zapytam retorycznie: czy bandyta może zorganizować grupę prawie stu tysięcy ludzi? To był bezsprzecznie ogromny ruch za wyzwoleniem chłopskiego stanu. Wiejski baćko, ataman kozacki: to był Nestor Machno. Ruch machnowski mógł narodzić się tylko tu, na Zaporożu.
„Grupa Machno” w trakcie treningu. Zaporoże, lipiec 2023 r. // Fot. Antonina Palarczyk
„Grupa Machno” w trakcie treningu. Zaporoże, lipiec 2023 r. // Fot. Antonina Palarczyk
Ochotnik z Zakarpacia
Wśród żołnierzy popularny jest dziś pseudonim „Machno”. Najsłynniejszym, który go nosił, był chyba Artur Paszkuliak, uhonorowany tytułem Bohatera Ukrainy. Poległ wiosną 2023 r. w Bachmucie. Ochotnik z odległego Zakarpacia, walczył w czeczeńskim batalionie imienia Szejka Mansura.
Do tej ochotniczej jednostki Paszkuliak wstąpił na początku pełnoskalowej wojny. Być może dlatego, że w regularnej armii mieliby problem z jego kartoteką: w internecie jego nazwisko pojawia się w kontekście zorganizowanej przestępczości na Zakarpaciu. A może nie chciał dopasowywać się do sztywnych armijnych struktur. W każdym razie: zebrał wokół siebie chłopaków (dziś operują jako „Grupa Machno”), którzy też chcieli bronić kraju, ale niekoniecznie w szeregach armii.
Zanim trafił w bachmucką „maszynkę do mięsa”, jego grupa operowała w rejonie Hulajpola. Tam przybrał swój pseudonim. Być może – nieprzypadkowo taki.
– Gdy jechaliśmy na zadanie, czułem, że Artur roztacza jakąś aurę bezpieczeństwa, jak anioł stróż. Wtedy nie bałem się niczego – opowiada „Johnny”, najbliższy towarzysz „Machny”, gdy spotykamy się w Zaporożu. – Był silnym liderem, trzymał wszystko w garści. I szedł pierwszy. Nigdy nie zdecydowałby się na, częste u nas przecież, wysyłanie podkomendnych i komenderowanie nimi z bezpiecznej pozycji.
Ich grupa długo nie miała strat. Aż pierwszą ofiarą stał się jej dowódca.
„Johnny”: – Tacy ludzie po prostu nie umierają, nie mają prawa! Gdy to się stało, nie mogłem uwierzyć. W niedzielę palmową Artur z kilkoma naszymi był w terenie. „Żeka”, jeden z chłopaków, zadzwonił i kazał mi po prostu przyjechać tam, gdzie się znajdowali. Zobaczyłem ciało. To Artur, leżał ze śmiertelną raną głowy. Dowódca naszego batalionu, Muslim Czeberłojewski, ma zero mimiki. Kiedy dowiedział się o śmierci Artura, pierwszy raz zobaczyłem, jak coś się odmalowało na jego twarzy.
Centrum Hulajpola. Marzec 2024 r. // Fot. Antonina Palarczyk
Centrum Hulajpola. Marzec 2024 r. // Fot. Antonina Palarczyk
Prawnuk z Odessy
– Jego zdolności przywódcze są właśnie tym, co najbardziej podziwiam w Nestorze – mówi Siergiej, którego spotykam z dala od Zaporoża, na rozgrzanym wybrzeżu Morza Czarnego w okolicy Odessy.
Siergiej Machno jest prawnukiem Nestora. Oraz żołnierzem. Do wojska trafił na samym początku inwazji. Początkowo służył w odeskiej 28. Brygadzie Zmechanizowanej, jako strzelec w piechocie. Po kilku odniesionych ranach został przeniesiony do jednostki przeciwlotniczej. Automat zamienił na pick-upa z zamontowanym na pace karabinem maszynowym.
Minister Spraw Zagranicznych Ukrainy Dmytro Kuleba podczas spotkania z delegacją Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rwandy. Kijów, 16 czerwca 2024 r. // materiały prasowe mfa.gov.ua
Broniąc się przed rosyjską napaścią, Ukraina podejmuje też dyplomatyczne kontrnatarcia, by przeciwstawić się propagandowej ofensywie Kremla w Afryce
Wojciech Jagielski
Od zeszłego roku Ukraina zaczęła wysyłać do Afryki zboże jako pomoc żywnościową. Kijów otwiera też w Afryce kolejne ambasady i ma dziś swoje dyplomatyczne przedstawicielstwa już w połowie krajów kontynentu, a w najbliższych miesiącach zamierza otworzyć kolejne.
W tym aucie Siergieja można by dopatrzeć się współczesnej taczanki – wynalazku właśnie Nestora Iwanowicza. Zaprzęg konny z ciężkim karabinem maszynowym, uwieczniony w filmie i muzyce, stał się jednym z symboli powstania Machny i wojny domowej w Rosji.
– W okresie największych represji ze strony władzy sowieckiej część krewnych zmieniła nazwisko na Michno albo Mochno – wspomina Siergiej. – Moja część rodziny nie zmieniła. Gdy byłem w szkole, to nazwisko drażniło mnie. Teraz jest inaczej.
Dziś niezwykłe nazwisko spotyka się zwykle z sympatią lub rozbawieniem. – Ludzie pytają: „Nazwisko Machno? A jak ma pan na imię?”. Odpowiadam, że Nestor Iwanowicz – mówi z uśmiechem Siergiej.
„Baćko Machno” – tak niektórzy zwracają się do niego.
„Nie odwalaj machnowszczyzny” – usłyszy dziś też niejeden zadymiarz. W tym przypadku machnowszyzna będzie synonimem chaosu.
Siergiej Machno, lipiec 2024 r. // Fot. Antonina Palarczyk
Siergiej Machno, lipiec 2024 r. // Fot. Antonina Palarczyk
Aby córka wiedziała
Siergiej: – Przed wojną byłem ignorantem, historia rodzinna mnie nie interesowała. Pracowałem w odeskim porcie przy załadunku. Z domu do roboty, z roboty do domu. Dopiero wojna wszystko zmieniła. Stałem się dojrzalszy, poważniejszy. Po prostu jestem już innym człowiekiem.
Siergiej mówi, że to także wojenne doświadczenia obudziły w nim pragnienie zgłębienia przeszłości. W tym odszukania krewnych ze strony ojca, z którymi dawno nie było kontaktu. Może u kogoś zachowały się jakieś pamiątki? Może trzymają w zanadrzu jakieś wspomnienia?
– Niech tylko wojna się skończy, zamierzam naprawić te zaniedbania – Siergiej stracił ojca, gdy miał zaledwie roczek. Dziś jest przekonany, że gdyby nie jego śmierć, wiedziałby o swoich korzeniach więcej.
Pytam, co w takim razie zamierza przekazywać swoim dzieciom.
Siergiej: – Mam czternastoletnią córkę, Daszę. Nosi nazwisko Machno. Najważniejsze, co powinna usłyszeć o swoim przodku, to że bił się za wolność. Tak jak ja teraz. Za wolność mojego kraju.
Tekst powstał dzięki wsparciu Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej.