1
4
submitted 13 hours ago* (last edited 13 hours ago) by [email protected] to c/[email protected]

Szkoda, że w tej powodzi informacji o powodzi polegamy głównie na mediach społecznościowych, które w ten sposób, gdy inni ponoszą koszty, na tym zarabiają (wzmożony ruch napędza profity). Oto przykład kolejnej asymetrii, między nami a prywatnym kapitałem oraz słabym państwem. Polegamy na narzędziu zarządzanym algorytmem, który o godzinie 9 rano pokazuje najpopularniejsze i najczęściej komentowane posty sprzed np. 22 godzin. A sytuacja jest dramatyczna i zmienna.

2
7
submitted 2 days ago by [email protected] to c/[email protected]

Austriacy wybierają kłamców klimatycznych, nawet gdy toną

Benedikt Narodoslawsky, 14 września 2024

Pomimo niszczycielskich ekstremalnych zjawisk pogodowych kryzys klimatyczny nie odgrywa znacznej roli w przedwyborczej kampanii. W sondażach prowadzi partia, która zaprzecza zmianom klimatu.

Rok 2024 jeszcze się nie zakończył, a już przejdzie do historii jako rok ekstremów - 21 lipca był najcieplejszym dniem na Ziemi w historii pomiarów, sierpień był najcieplejszym miesiącem w Austrii. W centrum Wiednia odnotowano 53 tropikalne noce, o 1/3 więcej niż w rekordowym roku 2019.

Po śmiercionośnych falach upałów i suszach nadchodzą nawalne deszcze i podtopienia. Prawie nigdy republika nie doświadczyła siły natury bardziej niż teraz. W prawdzie nie da się żadnego zjawiska pogodowego połączyć bezpośrednio ze zmianą klimatu, ale częstość i siła ekstremalnych zjawisk wzrasta gwałtownie, dokładnie tak jak od dekad przewidywali klimatolodzy.

Pomimo tego kryzys klimatyczny odgrywa w przedwyborczej walce tylko podrzędną rolę. Dwa tygodnie przed terminem wyborów w sondażach prowadzi FPÖ, partia, która zaprzecza zmianom klimatycznym wywołanym przez człowieka, w programie ostrzega przed "histerią klimatyczną" i chce zrównać z ziemią najmłodsze sukcesy polityki klimatycznej. Na miejscu drugim plasuje się ÖVP, która tak bardzo angażuj się na rzecz samochodów, że można pomyśleć, że silnik spalinowy znajduje się w rozwinięciu nazwy partii (niem. Verbrennermotor). Postępowe partie dla klimatu - SPÖ, Zieloni i Neos według sondaży są wyraźnie daleko od zdobycia większości.

Politycznie odporni na kryzys klimatyczny

Walka przeciw wszystkiemu domniemanie obcemu - od imigracji po osoby trans - zdaje się być przy wyborach bardziej kusząca niż przeciwko ociepleniu planety - pomimo ofiar upałów, ofiar katastrof pogodowych, zniszczonych domów, straconych plonów, milionowych szkód i chaosowi. Większość społeczeństwa wydaje się być politycznie odporna na kryzys klimatyczny. Widocznie zmyte drogi można łatwiej znieść niż ograniczenie prędkości do 100 km/h na autostradach.

Można się obawiać, że powtórzy się sytuacja do jakiej doszło w Deutschfeistritz. Styryjska gmina została zalana 8 lipca, a nawalne deszcze zmyły nawet niektóre lokale wyborcze. Dzień później w dniu wyborów do UE FPÖ zdobyła o 9 punktów procentowych więcej i stała się czołową partią w miejscowości.

3
4
submitted 2 days ago by [email protected] to c/[email protected]

📰 "Takich miejsc są w całej Hiszpanii tysiące. Gdy faszystowscy generałowie ogłosili swoją krucjatę przeciwko Republice, nie czekając na przybycie regularnych wojsk, do mordu przystąpili zapalczywi chłopcy z Falangi i JONS (odpowiedników ONR i Młodzieży Wszechpolskiej). Działali oni głównie na prowincji, gdzie ludności nie chroniły republikańskie milicje. Osoby podejrzewane o lewicowe sympatie były napadane przez narodowców, bite, gwałcone, a następnie porywane i mordowane w przydrożnych rowach, zagajnikach i studniach. O mogiłach nie było mowy, ale do zakopywania zwłok zaganiano miejscowych chłopów, więc prawie zawsze ktoś jednak zapamiętywał, gdzie pogrzebane są kości."

4
1
submitted 6 days ago by [email protected] to c/[email protected]
5
1
submitted 1 week ago by [email protected] to c/[email protected]
6
1
submitted 1 week ago by [email protected] to c/[email protected]

Więcej wyrozumiałości dla siebie, odnotowywanie nawet małych sukcesów i przewidywanie nagród za kroki na drodze do celu - to niektóre z porad, które mogą przydać się osobom, mającym zwyczaj odkładania zadań na później. 6 września przypada Dzień Walki z Prokrastynacją.

Robienie prania zamiast pracy nad jakimś ważnym projektem? Scrollowanie internetu zamiast sprzątania? Odkładanie miesiącami wizyt u lekarza lub trudnej rozmowy z kimś bliskim? Oddawanie projektu w ostatnim możliwym terminie lub po czasie? Według badań z 2023 r. około 20 proc. dorosłych uważa się za przewlekłych prokrastynatorów, a wśród studentów i studentek odsetek ten wzrasta do 70 proc.

Prokrastynacja to powszechne zjawisko polegające na odkładaniu na później lub opóźnianiu wykonania jakiejś czynności, zastępując ją innym, mniej ważnym zadaniem. Bardzo wiele osób mogłoby się podpisać pod słynnym mottem Scarlett O’Hary z “Przeminęło z Wiatrem”: “Pomyślę o tym jutro”.

Psycholog dr Neil Fiore w książce “Nawyk Samodyscypliny” proponuje pewne ćwiczenia, które prokrastynatorom i prokrastynatorkom pomogą “zaprogramować swojego wewnętrznego stróża”. Badacz m.in. zachęca, by przyjrzeć się chłodnym okiem temu, co się z nami dzieje się, kiedy odkładamy wykonanie zadania i co się dzieje, kiedy wykonujemy zadanie na czas.

Prokrastynacja może mieć bowiem różne podłoża. Jedna z typologii (Steel 2007) wyróżnia cztery typy prokrastynatorów. Poszukiwacze wrażeń czerpią przyjemność z kończenia zadań tuż przed terminem. Impulsywni prokrastynatorzy z kolei mają trudności z dyscypliną i łatwo się rozpraszają. Są też osoby, u których stagnacja ma związek z trudnościami w podejmowaniu decyzji. Kolejną motywacją do odkładania działań jest unikanie trudnych emocji: są osoby, które odkładają działanie, bo boją się niepowodzenia lub dezaprobaty innych.

Warto też przekonać się, czy jest się prokrastynatorem aktywnym czy pasywnym. Ci aktywni postrzegają prokrastynację jako coś pozytywnego, dostarczającego przyjemnych przeżyć. Osoby takie preferują pracę pod presją i świadomie podejmują decyzję o odkładaniu zadań.

Z kolei prokrastynatorzy pasywni (stanowią oni większość) nie zamierzają i nie lubią odkładać działań, jednak konieczność podejmowania decyzji ich paraliżuje, stąd mają problem z ukończeniem zadań na czas (więcej na ten temat w artykule w "International Journal of Educational Research").

Neil Fiore zwraca uwagę na język, jakim sami sobie opowiadamy o zadaniach, które na nas czekają.

Zamiast mówić sobie, że coś “muszę zrobić” lub “powinnam/powinienem zrobić” - lepiej zwrócić uwagę na swoją władzę nad sytuacją: mam wybór, co chcę robić i sama/sam o tym decyduję. Fiore pisze, że jeśli uznamy jakieś zadanie za obowiązek, pojawia się presja i łatwo można zacząć postrzegać siebie jako ofiarę, która powinna sprawić opór, bo nie ma wpływu na to, co robi. Łatwiej za to wziąć się do pracy, jeśli uznamy, że chcemy ją wykonać i sami dokonaliśmy tego wyboru.

Kolejnym punktem jest to, by nie skupiać się na tym, by skończyć jakieś działanie. Łatwiej wyznaczyć sobie cel, aby rozpocząć pracę nad jakimś zadaniem. To wizja prostsza do zrealizowania i bardziej osiągalna.

Fiore zwraca uwagę, że “ludzie czynu” w odróżnieniu od prokrastynatorów zwracają większą uwagę na kolejny mały krok, który są w stanie postawić, zamiast stresować się myślą, że projekt, który jest do wykonania jest duży i ważny.

Warto też pohamować swój perfekcjonizm. Zamiast wyobrażać sobie, że działanie musi być zrobione doskonale, należy uświadomić sobie, że każdy jest tylko człowiekiem i że należy akceptować swoje niedoskonałości.

Kolejna sprawa dotyczy wypoczynku i nagradzania siebie za sukcesy na drodze do celu. Wbrew pozorom regularne przeznaczanie czasu na przyjemności - np. na ćwiczenia fizyczne czy spotkania z przyjaciółmi - może zwiększyć poczucie własnej wartości i pomóc zmniejszyć niepokój związany z pracą.

W książce dr Neil Fiore proponuje również przygotowanie “odwrotnego harmonogramu”.

Zaplanować w nim należy działania niezwiązane z pracą, m.in.: sen, posiłki, odpoczynek, spotkania z bliskimi, sport, rutynowe zajęcia. Dzięki temu lepiej będzie lepiej widać terminy, w których można zacząć pracę i bardziej realistycznie rozłożyć swoje siły. W harmonogramie warto wpisywać każde okresy, w których przepracowało się ponad pół godziny i podliczać efektywny czas pracy po każdym tygodniu.(PAP)

Nauka w Polsce, Ludwika Tomala

lt/ bar/

7
1
submitted 1 week ago by [email protected] to c/[email protected]
8
1
Medale i statystyka (naukowy.blog.polityka.pl)
submitted 2 weeks ago by [email protected] to c/[email protected]
9
1
submitted 2 weeks ago by [email protected] to c/[email protected]

Rząd ogłosił, że mają być dodatkowe środki na budownictwo mieszkaniowe. Niektóre osoby odtrąbiły sukces, że będzie więcej na „budownictwo społeczne”. Pytanie, o jakim sukcesie mówimy?

10
1
submitted 2 weeks ago by [email protected] to c/[email protected]
11
1
submitted 2 weeks ago by [email protected] to c/[email protected]

cross-posted from: https://szmer.info/post/4248802

Przepraszam za paywall, ale warto przeczytać tych kilka pierwszych dostępnych akapitów, bo świetnie ujmują to, dlaczego lekcje z języka polskiego w szkole średniej są tak bardzo bezwartościowe:

Doprawdy wolałbym wysprzątać swój pokój – mówią uczniowie – a nawet całe mieszkanie, niż napisać wypracowanie z polskiego. Młodzież mamy wygadaną i biegłą w pisaniu, ale nie tak, jak życzą sobie nauczyciele języka polskiego. Pisać i mówić nastolatki uczą się poza szkołą, gdyż na lekcjach nie mogą. Podstawa programowa wymaga wprawdzie, aby uczeń „doskonalił umiejętności wyrażania własnych sądów, argumentacji i udzielania się w dyskusji”, jednak wyłącznie „na temat dzieł literackich oraz innych tekstów kultury”.

Problemy nieliterackie, za to będące w obiegu medialnym, nie mają żadnego znaczenia w edukacji polonistycznej. Jak ucznia nie interesuje literatura, nie ma szans nauczyć się poprawnie pisać i mówić po polsku. Tymczasem uczenie się przez kilkanaście lat sztuki komentowania lektur, i właściwie niczego innego, to fanaberia, która ma szansę przydać się tylko przyszłym filologom.

Czego szkoła uczy dzieci?

Choć polska szkoła zaczyna zmierzać w lepszym kierunku, wciąż jest wiele do zrobienia. Sami nauczyciele mówią, że uczą dzieci nie tego, co trzeba, a zakres przeładowanej podstawy programowej to tylko jeden z problemów. Z jakimi problemami borykają się uczniowie? Czytaj w naszym wydaniu specjalnym.

Tworzenie wypowiedzi, których bazą nie byłyby dzieła Kochanowskiego, Mickiewicza, Prusa, Szymborskiej, Tokarczuk i innych pisarzy, nie jest z uczniami ćwiczone. Na maturze praca pisemna czy ustna bez odniesień do lektur zostałaby wyzerowana. A przecież jest wiele ważnych tematów, o których nie śniło się pisarzom. A już na pewno nie mieli o nich pojęcia autorzy dzieł umieszczonych w szkolnym kanonie. Szkoda, że celem nauczania nie stało się skuteczne opanowanie narzędzia, jakim jest mowa i pismo, lecz – głosi podstawa programowa – „rozwijanie świadomości historycznoliterackiej uczniów”.

Co Prus sądziłby o rapie?

Podpisana w czerwcu przez Barbarę Nowacką zmieniona podstawa programowa do nauczania polskiego daje nauczycielom szansę na złapanie oddechu, jednak nie na tyle, aby przestali wciąż odwoływać się do literatury. Zmianie nie uległa bowiem filozofia uczenia przedmiotu. Język polski pojmowany jest przez twórców wymagań jako nauka interpretowania lektur, zaś cała reszta, w tym tworzenie i rozumienie informacji innych niż o literaturze, to nieistotne dodatki.

(...)

12
1
submitted 2 weeks ago by [email protected] to c/[email protected]
13
1
submitted 2 weeks ago by [email protected] to c/[email protected]
14
1
submitted 3 weeks ago by [email protected] to c/[email protected]
15
1
submitted 3 weeks ago by [email protected] to c/[email protected]

Chciałxbym, żeby grafika na górze, dotycząca czterogodzinnego dnia pracy, pojawiała się raczej w kontekście 1 kwietnia niż 1 maja. Polscy anarchiści odrzucają anarchię, wybierając drogę konformizmu mieszczącego się w ramach obecnego systemu. Zamiast negować istniejący porządek i dążyć do jego zniszczenia, decydują się na kosmetyczne poprawki, które rodzą konformizm ukrywający się za sloganami o rewolucji. Najlepiej oddaje to termin „anarcho-socdem”. Czego się spodziewać po osobach, które starają się ugrzecznić anarchię, powtarzając „anarchia to porządek” po nieżyjącym od dawna antysemicie, rasiście i seksiście.

Nie rozumiem, po co socjaldemokraci larpują anarchistów i odrzucają wybory. Z takim zestawem żądań mogliby wybrać władzę o podobnych priorytetach, pomijając to, czy byłyby one zrealizowane. Stawianie żądań wobec aparatu władzy z pozycji anarchistycznej jest dla mnie naprawdę niezrozumiałe. Zastanawiam się, czy ktoś nie pomylił Federacji Anarchistycznej z partią r*zem, abstrahując od tego, jak zgniłe są struktury FA, które powinny już dawno znaleźć się na śmietniku historii.

Dlaczego o tym mówię? Cóż, obrazek pojawiał się w kontekście wspomnianego wcześniej 1 maja, lecz to nie jest jedyny przejaw anarcho-socdemu, jaki mieliśmy okazję zobaczyć. Jest to raczej wierzchołek góry lodowej, a moda na razemkową robotę trwa w najlepsze. Zrozumiałe jest, że prawie każdy z nas ma lub miał system zakorzeniony w swojej głowie. Rodzimy się w systemie i od najmłodszych lat jesteśmy do niego przygotowywani oraz dostosowywani, każdy musi go przepracować we własnym zakresie, lecz nie da się tego osiągnąć stawiając żądania wobec władzy politycznej i ekonomicznej oraz kultywując systemowe formy, takie jak anarcho-petycje.

Reformiści spod czerwono-czarnej flagi opracowali dla nas cały plan dnia. Wyliczyli ilość pracy, która wciąż powinna zadowalać kapitalistów. „Łaskawi kapitaliści, żądamy skrócenia czasu pracy, bo…”, bo co? Bo będziemy dalej żądać i maszerować ulicami 1 maja, mimo że zainteresowanie pochodami maleje, ciekawe dlaczego. Rozpaczliwe wołanie „krótszej pracy” jest symbolem słabości i poddaństwa, prośby w kierunku władzy nie kojarzą mi się w żadnym stopniu z walką, brakuje do tego wszystkiego jeszcze zbierania podpisów pod obywatelskim projektem ustawy, by sejm się nad tym pochylił, przecież same okrzyki mogą nie wystarczać. Jaka dobroduszna centrystyczna myśl – skróćmy czas pracy tak, żeby każdy był zadowolony – i pracownicy i kapitaliści. Cały ten wydźwięk może sugerować, że problemem jest czas pracy, a nie praca sama w sobie. To nie jest sprzeciw wobec wyzysku, to jest chęć dorobienia kapitalizmowi „ludzkiej twarzy” i to w sposób jedynie trochę bardziej na lewo od partii r*zem.

Jeśli dla kogoś pomysł zbierania podpisów pod obywatelskim projektem ustawy przez anarchistów wydawał się absurdalny, niech pomyśli o wieloletniej kampanii, która służyła darmowej komunikacji miejskiej i odbywała się w dużej mierze poprzez zbieranie podpisów pod petycją. Tyle czasu, wysiłku i zasobów zmarnowanych na odwalanie razemkowej roboty, bawienie się w młodzieżówkę i próby „naprawiania” obecnego systemu. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że akcja okazała się sromotną porażką i nie przyniosła pożądanych rezultatów. Ponownie mamy sytuację gdzie coś docelowo jest przepuszczane poprzez ręce władzy, bo jak wiadomo, anarchiści muszą ją respektować, liczyć się z jej zdaniem i pokornie prosić o zmiany. Cały projekt jest projektem konformistycznym, reformistycznym i stosuje praktyki polityki mainstreamowej, a nawet ją aktywnie wspiera. Jest to po prostu wholesome fajnizm, anarcho-socdem i bycie młodzieżówką, które sprowadzają się do „chcemy by żyło nam się fajniej w systemie”. Być może następnym razem uda się lekko zmodyfikować system, by był fajny. Jeszcze bardziej absurdalne jest wykorzystywanie czysto kapitalistycznych metod promocji, które są znienawidzone przez obywateli, takie jak jeżdżenie samochodem z przyczepą i szczekaczką, by nagłośnić konkretną anarcho-petycję, albo wrzucanie ludziom ulotek z listą inicjatyw anarchistycznych do skrzynek pocztowych. Przecież to oczywiste, że przeciętny Kowalski, oprócz spamu marketów i sklepów z meblami, pragnie dowiedzieć się, co robią anarchistki we Wrocławiu.

Teraz wyznacznikiem anarchistycznego praxis jest chęć modyfikowania istniejącego prawa, na razie lokalnego, a być może z czasem również państwowego. Zjawisko przesuwania wewnętrznego okna Overtona nie jest tajemnym procesem i może je zaobserwować dosłownie każdy: dziś petycje, przepuszczanie posłanek podczas blokad, jutro start w wyborach. Chwileczkę, start w wyborach już miał miejsce, w Poznaniu – anarchistyczna kandydatka, Talia Napierała startowała z list Lewicy w wyborach samorządowych. Patrząc, jak bardzo anarchiści znajdują się w ramach systemowych, to paradoksalnie ten ruch był świetny i bardzo przemyślany, oczywiście dla tych, którzy wybierają anarchizm socjaldemokratyczny. Przecież układ jest wyborny, bo mamy wtedy kogoś od środka, kogoś, kto będzie wprowadzać nasze projekty i aktywnie wspierać naszą walkę z systemem, a być może uda się ogarnąć dofinansowanie na spłatę długu kilkuset tysięcy, gdzie pieniądze poszły na zakup kawałka skłotu.

Jedyną nadzieją może być wymiana pokoleniowa, ale jest duże ryzyko, że młode osoby zostaną skażone konformizmem dziaderskich działaczy, tworzenie własnej infrastruktury i sieci kontaktów, skupianie się na tym, co jest dziś istotne, jak wygląda dzisiejszy świat, zerwanie z myśleniem zamkniętym w XIX wieku i odejście od używania miary anarchistyczności poprzez pryzmat „działania w realu”, czyli liczbie naklejonych plakatów na słupach.

16
1
submitted 3 weeks ago by [email protected] to c/[email protected]
17
1
submitted 3 weeks ago by [email protected] to c/[email protected]

cross-postowane z: https://szmer.info/post/4236843

Tusk przed wyborami: Jeszcze niecały miesiąc i pełnia praw kobiet stanie się znów codziennością.

Tusk po wyborach: Do następnych wyborów większości w tym parlamencie dla legalnej aborcji, w pełnym tego słowa znaczeniu, nie będzie.

Wiem, że „Kasandry” takie jak ja nie są zbyt popularne, dlatego moje prognozy nie dostają tysięcy lajków, a ja nie mam setek tysięcy obserwujących, ale przynajmniej mam satysfakcję, że przewidziałem prawidłowo.

Choć przyznam, że bezczelność, a może głupota libkowej władzy nieco wykracza poza to, czego się spodziewałem. Do tej pory obrońcy Umiłowanego Demokraty powtarzali mi w komentarzach, że i tak Duda zablokuje, więc co robić… No więc teraz Tusk powiedział wprost, że nawet jak wygrają wybory prezydenckie, żadnej poważnej zmiany nie będzie.

W tej kwestii, bo w innych zmiany są na gorsze. Polityki migracyjnej nie ma, są pozorowane działania na granicy, gdzie ludzie dalej trafiają na bagna, a jak próbują przedostać się legalnie przez ostatnie czynne przejście graniczne z Białorusią, to ich dokumenty wbrew prawu nie są przyjmowane.

W kwestii budownictwa mieszkaniowego, wiadomo, ciągłe widmo dopłat do deweloperów. W kwestii systemu ochrony zdrowia Petru opowiada, że ponoć są dogadani w kwestii obniżenia składki szefostwu firm, ale dla pracowników na obniżkę już zabraknie. Jak ma być generalnie finansowana ochrona zdrowia, też nie wiadomo.

W kwestii praw osób LGBT nic się nie zmienia. Nawet związków partnerskich (co jest szerszą sprawą niż tylko prawa LGBT) nie byli w stanie ruszyć.

I tak dalej, i tym podobne. Bida z nędzą.

Mamy się cieszyć ściganiem jakichś drugorzędnych pionków pisowskich i tym, że w przejętej telewizji występują osoby wrogie osobom trans.

Nawet nie chce mi się tutaj być się szczególnie wyzłośliwiać. To już przestało być zabawne.

Szczęśliwie oddolne organizacje działają i dzięki nim aborcja jest powszechnie już praktycznie dostępna, a teraz ma powstać nawet specjalna przychodnia aborcyjna. W tym samym czasie ciamciaramcia Tusk nic nie może, bo mu Kosiniak z biskupem pogrożą paluszkiem.

Co za żenujące fajtłapy. Tylko potem nie zwalajcie na takich jak ja rzekomych „symetrystów”, że frekwencja będzie żałosna.

Xavier Woliński

18
1
submitted 3 weeks ago by [email protected] to c/[email protected]
19
1
submitted 3 weeks ago by [email protected] to c/[email protected]
20
1
submitted 3 weeks ago by [email protected] to c/[email protected]
21
1
submitted 3 weeks ago by [email protected] to c/[email protected]
22
1
submitted 3 weeks ago by [email protected] to c/[email protected]
23
1
submitted 3 weeks ago by [email protected] to c/[email protected]

(wrzucam tylko jako ciekawostkę, nie popieram działań państwa Izrael i nie podzielam zdania autora)

24
1
submitted 3 weeks ago by [email protected] to c/[email protected]

W moim przekonaniu powoli zaczyna się akcja polowania na „lewaków”, którzy nie będą chcieli podporządkować się PO. Jak wiemy, celem ekipy Tuska jest powoli wchłonięcie lewicy partyjnej i część Lewicy jest na to już gotowa, a są tacy, którzy wręcz przebierają nogami.

Jakiejkolwiek lewicy w tym kraju ma nie być w ogóle. To jest cel prawicy od bardzo dawna.

Na pewno jednak będą tacy, którzy stawią opór i to na lewicy parlamentarnej, jak i pozaparlamentarnej. Dlatego należy doszczętnie ją obrzydzić publice. Stąd też tu i ówdzie zaczynają się pojawiać teksty o „antysemityzmie” na lewicy w kontekście tego, co się dzieje na Bliskim Wschodzie.

25
1
submitted 3 weeks ago by [email protected] to c/[email protected]

Słyszałem, że wam w Warszawie Ostatnie Pokolenie sparaliżowało ruch w całym mieście. Chaos, ulice zablokowane, cały garnizon policji postawiony na nogi. Warzecha rwie włosy z głowy (o ile jakieś jeszcze ma), Ziemkiewicz pomstuje, libkowe media zaś, że to przesadny ekstremizm, a wszystkie partie, że to na spokojnie trzeba brać, powolutku.

A czekaj…

view more: next ›

Publicystyka

172 readers
6 users here now

Nie uwierzycie; to miejsce na publicystykę!

founded 2 years ago
MODERATORS